piątek, 28 listopada 2014

III

Wstałam rano, równo z melodią mojego budzika w ciepłej pościeli. Było około dwunastej więc nie było szans na zastanie kogoś z domowników. Zrobiłam sobie koktajl owocowy i próbowałam doprowadzić się do stanu używalności. Usiadłam znużona poranną niedzielną rutyną na kanapie w salonie i przeglądałam instagrama. Nagle przyszła do mnie wiadomość od Davida: " Cześć piękna, jak z rodzicami po wczoraj? " Uśmiechnęłam się do ekranu telefonu. Opowiedziałam w skrócie " jak zawsze " co oznaczało słowo szlaban.  Zazwyczaj po takim numerze miałam tygodniowy zakaz wychodzenia z domu, zero telewizji, komputera i telefonu. Kumpel nic nie odpisał więc siadłam przy tandetnym błękitnym biurku w moim pokoju i wzięłam się za odrabianie gigantycznej ilości prac domowych. Wszystko by poszło świetnie gdyby nie męcząca mnie myśl o starej szkole. Nerwowo zaczęłam ruszać nogą i wiercić się na krześle. Nie wytrzymałam. Podeszłam do zakurzonego regału z książkami i odszukałam moją starą lekturę szkolną " Hobbit ". Ostrożnie wysunęłam ją z pomiędzy innych książek i wyjęłam ukryte za nią małe czerwone pudełeczko na rysiki do cyrkla. W środku była mała żyletka wykręcona przeze mnie z temperówki. Niezdarnie z ciągnęłam leginsy i zrobiłam kilka małych cięć na prawym udzie. Patrzyłam na wypływającą z niej krew i myślałam że jestem strasznie słaba skoro nie mogę się pogodzić z przeszłością. Przetarłam ranę chusteczką higieniczną, przykleiłam plasterek i z powrotem włożyłam spodnie.
Niedługo potem przyjechali rodzice. Wyjątkowo przywieźli ze sobą jedzenie, na dodatek z mojej ulubionej restauracji! 
 - Chcielibyśmy powiedzieć ci coś związanego z twoim wczorajszym nocnym wyjściem - zaczął tata - Długo się nad tym z mamą zastanawialiśmy ale z przykrością stwierdzam, że nie potrafimy ci pomóc. Doszliśmy też do wniosku, że nie służy ci obecne środowisko. Tutaj zaczęły się twoje problemy i zapewne lepiej byłoby ci zacząć wszystko na nowo gdzieś indziej.  - oo...
Zabrałam głos.
- Co chcesz przez to powiedzieć? znowu się przeprowadzamy? przecież masz tu pracę! - czułam jak bije mi serce i jak znowu nie mogę się uspokoić a moje myśli kręcą się w głowie nie dając mi szansy na zrozumienia co się tutaj dzieje.
- Kochanie... - włączyła się mama z wyraźnie nerwową miną. Nie dobrze - Pamiętasz wujka Stefana, brata taty?
- Tego co kupował mi bananowe cukierki jak miałam siedem lat? - wydusiłam z siebie.
- Tak dokładnie tego. Zamieszkasz z nim w przyszłym tygodniu. Poznasz nowych ludzi, nowe otoczenie. - że wtf???? chyba mi się to śniło.
- Chyba nie mówicie poważnie? Ale on mieszka w Los Angeles! Co z moimi przyjaciółmi tutaj? Mamo, tato spokojnie ja więcej się nie wymknę. Obiecuję! -
 Niestety. Moje błagania i prośby nie poskutkowały. Miałam za tydzień zamieszkać u wujka. Do tego czasu szlaban na wychodzenie z domu. Nie wiedziałam co zrobić, więc się poddałam.

niedziela, 16 listopada 2014

II

Zawsze byłam grzeczną, normalną dziewczynką. Chciałam zostać gwiazdą pop'u, premierem albo księżniczką. Miałam rewelacyjne kontakty z rodzicami którzy bardzo mnie kochali i nadal pewnie kochają. Oglądaliśmy w weekendy filmy na laptopie mamy, jeździliśmy na wspólne wakacje za granicę. Nigdy niczego mi nie brakowało, rodzice zabierali mnie na zakupy do samych markowych sklepów. Zawsze miałam to czego chciałam. Serio. Mało kto miał takie szczęście jak ja. Nie byłam brzydka, nie miałam problemów z wagą ani nauką. Wszystko przychodziło mi z wyjątkową łatwością.
  Ale zaczęłam dorastać a w mojej głowie rodziło się coraz więcej problemów. Począwszy od ocen a kończąc na przyjaciółkach. W między czasie zdążyłam się przeprowadzić bo mój tata dostał świetną ofertę pracy właśnie w Chicago. Co za tym szło poszłam do nowej szkoły. Do nowego gimnazjum. Ludzie przywitali mnie raczej ciepło i szybko się zadomowiłam. Poznałam cztery wspaniałe przyjaciółki: Olivie, Alex, Mary i Vicky.
Byłyśmy nierozłączne. Chodziłyśmy razem na zakupy, do kina, na kręgle. Razem się uczyłyśmy i spędzałyśmy czas. Zdradzałyśmy sobie wszystkie najskrytsze sekrety.
W czasie dorastania zdążyłam już kilka razy się zakochać. To wszystko nie było na poważnie i nawet zrywania nie były niczym bardzo smutnym. Do czasu.
W trzeciej klasie gimnazjum do mojej klasy dołączył nowy chłopak imieniem Kavin. Nie wyróżniał się niczym szczególnym. Miał ładne brązowe włosy, tego samego koloru oczy i długie czarne rzęsy których mu zazdrościłam. Zakumpolwaliśmy się. Nawet zaczął mi się pewnego czasu podobać. Nie było w tym nic dziwnego. Prawdziwe problemy zaczęły się na wycieczce organizowanej przez szkołę. Przypadkiem odkryłam że Kavin bierze narkotyki razem z kilkoma kolegami z klasy. Przestraszyłam się i chciałam mu wytłumaczyć mu że się truje i żeby przestał. W wyniku tego powiedział że jestem słaba bo mówię rzeczy o których nie mam pojęcia gdyż nigdy nie próbowałam niczego złego. 

Spróbowałam.

Zaciągnęłam się kilka razy starannie przygotowanym blantem. Smak miał gorzki a dym kłębiący się w moich płucach powodował że nie mogłam oddychać. Nawet nie pamiętam kiedy dokładnie przestałam kojarzyć co się dzieje, co zrobiłam i dlaczego. Siedziałam na rozkładanym łóżku w pokoju Kavina jedząc z nim lays'y. Patrzył mi głęboko w oczy zaczął się przybliżać, jego dłoń dotykałam mojego policzka. Dzieliły nas milimetry kiedy się odwróciłam i powiedziałam że muszę już iść do siebie. 
Jedyną osobą jakiej powiedziałam o tamtej nocy była Vicky. Zdawałam sobie sprawę z tego że nie powinnam była brać narkotyków i że reszta dziewczyn nie może się o tym dowiedzieć bo by mnie zabiły za coś takiego.   
Kolejne dni spędzałam z Kavinem. Leżeliśmy u niego w pokoju, chodziliśmy na spacer, trzymaliśmy się za ręce. W drodze powrotnej w autokarze siedzieliśmy razem. Spałam z głową na jego ramieniu patrząc w jego piękne oczy. Ta wycieczka była niezapomniana a to co poczułam do tego chłopaka było cholernie silne. Marzyłam o tym co będzie w szkole po wycieczce i jak będę szczęśliwa móc powiedzieć mu że go kocham. Jednak tak się nie stało.
Nagle przestał mnie zauważać, nie rozmawiał ze mną, olewał mnie. Nie rozumiałam go. Próbowałam sama z nim nawiązać kontakt, bez rezultatów. Płakałam dniami i nocami. Nie wiedziałam co się stało. Najgorsze stało się kiedy zobaczyłam go z inną dziewczyną. Trzymał ją za rękę jak mnie, śmiali się, patrzyli sobie w oczy. To był cios prosto w serce, rozbijające je na milion kawałków.

Od tego się zaczęło. Poszłam do liceum poznałam Davida. Mojego najlepszego kumpla. Miałam cały świat za nic. Nic mnie nie obchodziło. Razem z nim robiłam wszystkie głupie rzeczy. Ćpaliśmy, piliśmy, wymykaliśmy się w nocy do szkoły. Moje oceny gwałtownie spadły a rodzice tracili wszelkie nerwy na mnie. Nie żebym się tym przejmowała. Nie chciałam mieć już tego idealnego życia, moje dwie najlepsze przyjaciółki odwróciły się od mnie dupą. Alex stwierdziła że nie chce się już ze mną zadawać a Mary po prostu przestała się odzywać. Straciłam wiarę w ludzi. Teraz tak żyję, ale co to za życie no nie?