Mike postąpił tak jak go prosiłam, nie olewał mnie i nie zachowywał się dziwnie. Nie próbowaliśmy też zaczynać rozmowy na temat pocałunku który właściwie nie był pocałunkiem tylko buziakiem. Uważaliśmy, że tak będzie lepiej dla nas obojga.
Właśnie siedziałam u Lisy i razem szykowałyśmy się na wielkie wydarzenie roku - bal.
Siedziałam przy białej toaletce nakładając różowy cień na powieki i delikatnie rozcierając go w stronę skroni.
- Nie mogę się doczekać - powiedziała moja przyjaciółka. Obróciłam się na fotelu twarzą do niej i posłałam szeroki uśmiech. Słodko wyglądałam prasując swoją sukienkę w wałkach na głowie i w samej czerwonej bieliźnie.
- Siadaj teraz twoja kolej - przejrzałam się ostatni raz w lusterku. Nie wyglądałam źle, sukienka odsłaniała obojczyki i skrajnie chude ręce. Włosy upięłam w luźny kok, zostawiając loczki po bokach twarzy. Może być.
Lis zrobiła profesjonalne smoky-eyes które idealnie pasowało do jej stroju. Lekka, czarna koronkowa sukienka do kolan, czarne koturny i obroża z jednym połyskującym kamyczkiem. Nic dodać nic ująć.
Do wyjścia zostało nam nie całe 10 minut więc szybko pomogłam jej zdjąć wałki i uwolnić jej niesforne loki.
Włożyłyśmy buty i pobiegłyśmy do szkoły.
Prawie zdeptałam ślimaka śpiesząc się na imprezę ale byłyśmy już spóźnione a Mike zdążył wysłać mi cztery wiadomości by dowiedzieć się gdzie jestem.
Lisa energicznie popchnęła szklane drzwi i od razu zobaczyłyśmy naszych partnerów w wejściu.
- Myślałem, że mnie wystawisz - zaśmiał się Mike i wręczył ładną czerwoną różyczkę.
- Dziękuję jest piękna.
Wszystkie pary stały w rzędzie i szykowały się do wejścia na salę gimnastyczną tańcząc poloneza.
Powietrze do okoła zrobiło się gęstsze niż zazwyczaj i rozbiło mi się nie dobrze.
- Hej - szturchnął mnie Mike. - denerwujesz się?
Czy to było pytanie retoryczne? Denerwowałam się postawieniem kroku w tych przeklętych butach!
- Troszeczkę - skłamałam.
Mike wyciągnął dłoń i kiwnięciem głowy pokazał abym za nią złapała. Zrobiłam to bez wahania. Oplotłam palce między jego i tak staliśmy zapatrzeni w siebie dopóki nie zaczęła grać muzyka.
Przeżyłam! Polonez wyszedł koślawo czyli tak samo jak na próbach ale chyba nikt się tym nie przejął. Co do walca to nadepnęłam mojemu przyjacielowi na stopę i zaczęliśmy się śmiać. Jak tak bujaliśmy się w rytm muzyki przyjrzałam się sali.
Różno kolorowe kwiatki były przyczepione do drabinek a sufit zapełniły balony z helem. Niezła robota jak na pierwsze klasy.
Po oficjalnej części z moją "ulubioną" panią dyrektor nastała długo oczekiwana dyskoteka. Zgasły wszystkie światła a z głośników zaczęły lecieć nasze piosenki.
Razem z Lis rządziłyśmy parkietem. Wirowałyśmy i wszyscy na nas patrzyli nawet Lucy.
Niestety w którymś momencie puścili wolną piosenkę i zostałam sama na środku sali. Mike tańczył z jakąś laską więc wyszłam na dwór chwilę się przewietrzyć.
Szczypały mnie policzki w zestawieniu z zimowym powietrzem, usiadłam na ławce i słuchałam kolejnego utworu i krzyków we wnętrzu budynku.
Ktoś przysiadł się obok mnie i byłabym pewna, że to Nick gdyby nie inny kolor butów. Odwróciłam raptownie głowę w bok i ujrzałam mężczyznę. Miał na sobie brązową marynarkę i palił papierosa.
- Wyrosłaś - odezwał się po chwili. - Ale bardziej przypominasz mamę, cieszy mnie to. Może z charakteru też jesteś bardziej podobna do niej.
Zamrugałam i wstałam z miejsca.
- Tata? - pisnęłam choć nie taki był mój zamiar. Nie wiedziałam czy się cieszyć, znalazłam tatę po tylu latach, czy się bać, że nawiedza mnie choć wie, że jest poszukiwany.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam bo to jedyny pomysł jaki przyszedł mi do głowy.
On także wstał i zgasił papierosa o betonowe płyty.
- Jeszcze się zobaczymy, obiecuję - dotknął mojego lodowatego podbródka i powoli odszedł znikając z mrokiem.
Stałam tak jak wryta w podłogę. Modliłam się aby ktoś teraz mnie przytulił i jak na zawołanie na dworze zjawił się Mike.
- Oszalała? Chcesz być chora? - warknął na mnie ale szybko złagodniał widząc wyraz mojej twarzy.
Rzuciłam się na niego ukrywając twarz w białej koszuli. Głaskał mnie po plecach aż nie byłam gotowa aby wszystko mu opowiedzieć.