Wreszcie nadeszła moja ostatnia noc w domu. Była smutna ale trzeba było ją jakoś uczcić. Spotykałam się po tajemnie z Davidem w pobliskim parku. Jak zwykle miał na sobie czarne dreso-spodnie i niedbale ułożone hebanowe włosy. Podał mi puszkę piwa i mocno objął mnie ramieniem.
- Słuchaj nie przejmuj się. Sama wiesz że nowa szkoła to nic strasznego, a poza tym na pewno nie zostaniesz u tego wujka na zawsze - powiedział siadając na ławce.
- Wiem ale boję się że będę tam całkiem sama. Rodzice zabrali mi telefon i komputer. Nie chcę być znowu ofiarą losu. - położyłam mu głowę na ramieniu.
David po chwili milczenia uśmiechnął się i dumnie stanął przodem do mnie.
- Młoda ale w cale nie musisz być! Masz się przeprowadzić na drugi koniec kontynentu, nikt cię nie zna! Możesz pokazać się od jak najlepszej strony. Stać się nową TOBĄ! - wykrzyczał i rzucił pustą puszkę do kosza.
- Wszystko super, ale jak niby mam to zrobić? mam koszmarne zaległości w nauce. Nikt nie lubi nieuków.
Nasza rozmowa trwała jeszcze długo. Głównie wspominaliśmy nasze wszystkie wspólne wyjścia i akcje. Nie chciałam go zostawiać ale musiałam. W domu zaczęłam się zastanawiać nad słowami Davida. Może rzeczywiście miał rację, powinnam pokazać się od mojej lepszej strony. Przecież kiedyś byłam lubiana i wszystko szło mi z górki. Zawsze miałam głowę do fizyki nawet teraz kiedy nic się nie uczyłam miałam 4 na koniec półrocza. To był dobry plan. Nikt nie pozna mojej przeszłości, zobaczą idealną dziewczynę, taką jaką zawsze chciałam być.
- Wstawaj. Mamy daleką drogę do przejechania. - do mojego pokoju wparował tata. Nie przytomna sięgnęłam telefon, godzina szósta rano. Kac gigant. Zebrałam się w miarę możliwości szybko, zjadłam płatki i wsiadłam do załadowanego po dach samochodu. Jechaliśmy do wujka
Stefana cały dzień. Czas dłużył się nie miłosiernie a ja nie mogłam posłuchać muzyki z telefonu. Późnym wieczorem, nareszcie się zatrzymaliśmy. Gramolnie wysiadłam z samochodu. Nawet mnie już nie obchodziło że się przeprowadzam do Los Angeles. Po prostu chciałam już wysiąść i zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.
Ku mojemu z dziwieniu dom wuja wyglądał z zewnątrz niczym dom Justina Biebera. Duże, śnieżno białe ściany pięły się wysoko niczym do nieba. Piękny drewniany dach był z brzegu ozdobiony białymi lampkami, wyglądały uroczo. Z boku dostrzegłam wielki ogród i basen. Z domu wyszedł wysoki mężczyzna z ładnie ułożonymi blond włosami i w znoszonym ciemno zielonym swetrze.
- Siema stary - podał dłoń mojemu tacie. "Stary"?
Następnie przywitał się z moją mamą i podszedł do mnie.
- Słyszałem że wyrosła z ciebie niezła udręka - zmiażdżył mnie wzrokiem. - Nie martwcie się, zajmę się ją . - powiedział do rodziców.
Rozmowa wujka z mamą i tatą nie trwała jeszcze długo. Pożegnali mnie całusem w głowę, wręczyli mi walizki i bez słowa odjechali. Niepewnie popatrzyłam na wuja Stefana. Miał kamienną minę i kazał mi wejść do domu.
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom! To nie był dom, to królewski zamek. Od razu rzuciły mi się w oczy szklane podświetlane schody, narożna kanapa na przeciwko której wisiała plazma i kominek ozdobiony kamieniami.
- Uf no i pojechali no nie młoda? Dobra zasady są raczej proste. Jemy wszystkie posiłki razem, twoja średnia na koniec roku ma być wyższa niż 4.0 i jeśli masz z czy kolwiek jakiś problem to wal do mnie, okey? - zamurowało mnie. Teraz jest miły? wtf?
- Taa wszystko jasne... - odpowiedziałam niepewnie.
- Słuchaj, wiem że byłem nie miły na dworze ale musiałem pokazać twoim rodzicom że będziesz tu krótko trzymana. Nie bój się. Nie jestem wcale taki straszny. Chodź pokarzę ci twój pokój. - " Aha czyli próbował mnie już na początku wkręcić... Skubany "
Szłam za wujkiem na lewe skrzydło domu. Na końcu korytarza były wąskie schodki prowadzące do sosnowych drzwi.
- Tu cię zostawiam. Rozpakuj się na spokojnie a potem przyjdź do salonu to coś zjemy. - rzucił Stefan i poszedł.
Otworzyłam drzwi i z lekkim trudem przecisnęłam się w nich razem z moimi wielkimi walizkami.
" O JA PITOLE "
Czy ja śniłam?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz