sobota, 7 lutego 2015

XVIII

Siedziałam w pięknie urządzonym domu państwa Keendan. Dokładniej mówiąc w pokoju
Mika. Miał jasne ściany i meble które ładnie kontrastowały z ciemną pościelą, lampami i innymi dodatkami.
- Już ci lepiej po kąpieli? - chłopak pojawił się w drzwiach w nowych granatowych spodniach i białej koszulce.
- To pytanie retoryczne? - uśmiechnęłam się trochę drętwo. Trzeba wziąć pod uwagę fakt że moje dotychczasowe ubrania były mokre więc siedziałam w samym ręczniku kiedy on był ubrany. Nie dość że rano przywitałam go w bieliźnie to jak no ironie losu teraz wcale nie jestem lepiej odziana.
- Chcesz jakieś ubranie? - zapytał - mam w szafce trochę za małą koszulkę, na tobie będzie wyglądać jak sukienka.
Pokiwałam potwierdzająco głową. Wolałam koszulkę niż mokry ręcznik.
Mike miał rację, rzeczywiście wyglądałam w jego koszulce jak w przykrótkiej sukieneczce. Dostałam wiadomość od wujka Stefana, że muszę poczekać na niego bo jeszcze jest w pracy a nie może się zwolnić do godziny 17.30. Spojrzałam na zegar w telefonie: 14.13.
- Wydaje mi się, że jesteś skazany na moją obecność przez przynajmniej jeszcze 2 godziny.
Mike spojrzał na mnie przymrużając jedno oko.
- Skazany? To czysta przyjemność być z tobą. - stwierdził a na jego policzku pojawiły się dwa rumieńce.
Dziwnie się czułam słysząc te słowa. Szczególnie że to właśnie Mike był pierwszą osobą z jaką miałam nie przyjemność się pokłócić.
Uznałam jednak, że skoro się lubimy nie powinnam patrzeć wstecz. Zrobiło mi się całkiem miło gdy to powiedział, niezręcznie ale wyjątkowo miło.
Kosmyk jasnych włosów spadł mi na czoło więc postanowiłam odgarnąć go ręką za ucho. To był błąd.
Mike posmutniał i usiadł tuż obok mnie. Nie wiedziałam o co chodzi dopóki się nie odezwał.
- Tniesz się. - no tak... Całe życie chodziłam zakrywając ręce, lecz dzisiaj o tym nie pomyślałam.
- Dlaczego Ali? Przecież masz wszystko, wujka, pieniądze, chodzisz do jednej z najlepszych szkół. Jesteś taka śliczna, większość dziewczyn nie dorasta ci do pięt. Masz ciekawą osobowość i patrzysz na świat z innej perspektywy.
- To tylko pozory. - przerwałam mu. - To nie prawda że mam wszystko. Rodzice się rozwiedli, ojczym nie chce mieć ze mną nic do czynienia, chłopak którego kochałam tylko bawił się moimi uczuciami, piłam, ćpałam a ty mówisz, że wszystko jest okey? Nic nie jest okey! Nic! Wszystko co robiłam i robię kończy się katastrofą, nie umiem nawet udawać innej siebie, takiej normalnej przeciętnej dziewczyny. Przykro mi, że musiałeś mnie poznać.

Mike uniósł głowę ale nic nie powiedział. Przysunął się tylko bliżej i przytulił mnie do swojej klatki piersiowej głaszcząc mnie po lekko wilgotnych włosach. Nie protestowałam, wtuliłam się w jego klatkę piersiową nie mogąc opanować rozlewu łez.
- Cicho, już dobrze. - powtarzał mi do ucha dopóki się nie uspokoiłam. Teraz dopiero odsunął się i podciągnął koszulkę na wysokość barków.
- Ja też to kiedyś robiłem - wskazał na blizny na jego lewej łopatce.
Odruchowo przeciągnęłam po nich palcem. Miał ciepłe, umięśnione plecy. Był taki piękny, jak mógł robić sobie krzywdę. Ten chłopak który był opanowany kiedy ja prawie odeszłam.
 - Skończyłem z tym trzy miesiące temu gdy trafiłaś do mojej klasy. Byłem ciekaw kim jesteś i dlaczego już pierwszego dnia zapadłaś mi w pamięć. Wtedy gdy stałaś w kolejce po mrożony jogurt. Postawiłaś mi się, zrobiłaś na mnie wrażenie.

Długo jeszcze rozmawialiśmy na tematy związane z rodzicami, dawnymi związkami i tragediami. Pierwszy raz natrafiłam na osobę która mnie rozumie. Może Mike nie był uważany za chlubę w szkole ale w moich oczach był wart więcej niż stu Nicków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz