Nadszedł ten dzień, dzień starcia oko w oko z nową szkołą. Niby nic specjalnego ale do mnie miało to ogromne znaczenie. Za 20 minut powinnam wyjść z domu. Włożyłam mundurek, pomalowałam rzęsy i stanęłam przed lustrem. Nagle sobie uświadomiłam, jak bardzo zmieniłam się w ciągu ostatnich lat. Wyglądałam ładnie, nawet bardzo ładnie. Spódniczka w czerwono granatową kratę odsłaniała moje chude, kościste nogi, biała koszula jeszcze bardziej uwydatniała moje wystające obojczyki a ciasne rajstopy podkreślały mi talię. Włosy swobodnie opadały mi za ramiona, miały ładny, ciemny odcień blondu, nie to co kiedyś, szare mysie ogonki zamiast warkoczy.
Jeszcze raz sprawdziłam czy spakowałam do torby wszystkie książki i powolnym krokiem ruszyłam w stronę szkoły.
Stres zżerał mnie od środka i miałam wrażenie jakbym nic nie jadła. W słuchawkach leciała chyba Nirvana, pogłośniłam ją chcąc zagłuszyć swoje myśli.
Tak dotarłam przed wielki budynek. Wyglądał na stary ale odnowiony. Na wejściu były dwie wysokie kolumny, a pomiędzy nimi wisiała flaga z imieniem i nazwą szkoły.
Na dworze stało kilku chłopaków palących papierosy i dwie dziewczyny które chyba nie zamierzały wchodzić do środka.
Było zaledwie kilka minut do pierwszej lekcji, szybko znalazłam salę numer 9 w której miałam mieć lekcje muzyki i poezji.
Cała klasa stała i siedziała pod nią wesoło rozmawiając. Niestety nie udało mi się wtopić w tłum pomimo identycznego wyglądu. Wszyscy się gapili, dokładnie G A P I L I. Udawałam, że tego nie widzę choć tak naprawdę nie czułam powietrza w płucach.
Kiedy zadzwonił dzwonek weszłam razem z innymi do klasy. Większość już siedziała na swoich miejscach i patrzyła jak błędnym wzrokiem szukam gdzie mogłabym usiąść. " Jest! " krzyknęłam z radości w głowie. Znalazłam wolną ławkę w rzędzie pod oknem. Szybko usiadłam i zaczęłam wyciągać swoje książki.
- Em, przepraszam czy mogę z tobą usiąść? - usłyszałam głos stojący obok mnie.
Podniosłam się z moim oczom ukazał się prawdziwy książę z bajki. Proste, jasne włosy poprawiał ręką by trzymały się na boku, miał duże niebieskie, lekko wpadające w błękit oczy i cudowny kojący głos.
- Zakładam, że to ja powinnam się ciebie o to zapytać. - powiedziałam lekko wystraszona. - zapewne to twoje miejsce.
Uśmiechnął się, że aż serce mi podskoczyło i usiadł obok.
- Nic nie szkodzi. Widać, że jesteś nowa. - wyciągnął z plecaka zeszyty. - Jestem Nick.
- A ja Ali - nadal mój głos brzmiał jak tłumiony krzyk.
- Miło mi cię poznać. - puścił do mnie oczko i w tym samym czasie weszła do klasy nauczycielka.
Kazała otworzyć książki do muzyki na dziale pod tytułem " pejzaż rzeczywistości ". Za cholerę nie mogłam go znaleźć, przez co jeszcze bardziej się denerwowałam.
- O widzę, że pan Keendan zaszczycił nas swoją obecnością - powiedziała nauczycielka do kogoś kto właśnie wszedł do sali. Nie patrzyłam na niego dokąd się nie odezwał.
- Mi również miło panią widzieć.
To był ten sam chłopak który wepchał się przede mnie w galerii. Najwidoczniej nie tylko ja się zdziwiłam, że znowu się spotykamy. Stał teraz jak wryty w podłogę nie odrywając ode mnie swojego pytającego wzroku.
- Proszę siadać Mike! - krzyknęła nauczycielka.
Przeszedł wzdłuż klasy i zajął miejsce trzy ławki ode mnie.
Nie mogłam wytrzymać i odwróciłam się w jego stronę. Postał mi łobuzerski uśmieszek.
- Mike Keendan zraza tej szkoły i obiekt westchnień wielu dziewczyn. - szeptał mi na ucho Nick. - Radziłbym ci się trzymać od niego z daleka chyba, że planujesz mieć zaszczyt zostać jego damą na kilka nocy.
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Nie dość, że cham i beszczel to jeszcze łamacz serc?
- Nie martw się . - powiedziałam mu. - nie gustuje w wyrzutkach społeczeństwa.
Zaśmiał się ale szybko umilkł kiedy pani zgromiła go wzrokiem. Pięknie pachniał, trochę morzem, piaskiem.
- To może nasza nowa uczennica zechciałaby przeczytać pierwszy akapit? - oberwało mi się za rozmowy.
Znalazłam wzrokiem tekst i zaczęłam czytać:
"I wiesz, że próbowałem chodzić po tej linie
z tobą kilka milionów razy
Za każdym razem misja zawiodła
I mam nadzieję, że zrozumiesz
dlaczego tak musi być
Muszę cię zabić, zanim ty zabijesz mnie"
Na moje szczęście głos już miałam normalny i w sumie lubiłam czytać na głos więc nie miałam z tym większego problemu.
- Dziękuję. - powiedziała pani ale postanowiła dzisiaj mnie chyba skompromitować. - Powiesz nam o czym opowiada ten fragment piosenki?
Znowu wszyscy się na mnie patrzyli, przełknęłam ślinę i zebrałam się do odpowiedzi.
- Dziewczyna i chłopak nie dogadują się ze sobą, wręcz się nienawidzą, dlatego wciąż ze sobą rywalizują. - kontynuowałam. - Chcą być od siebie lepsi, choć nie jest to dobrym rozwiązaniem.
- Chyba, że nie są na tym samym poziomie. - usłyszałam dobrze mi już znany głos. - Co jeżeli z jasnych przyczyn jedna z tych osób jest lepsza a ta druga tylko kombinuje by przerosnąć mistrza? Wiemy jak to się wtedy skończy. Wygra lepszy.
Podświadomie zacisnęłam ręce w pięści. Nie dość, że chodzimy do tej samej klasy to w moim pierwszym dniu już musi ze mną konkurować?
Pewna osoba złapała mnie za ramię.
- Nie daj się sprowokować. Przecież nie jest nawet twojej ligi a jego zagrania są dziecinne. - Oczy Nicka błyszczały niczym diamenty. Miał delikatną ale silną dłoń której dotyk przyprawiał mnie o gęsią skórkę. Złość jednak nie minęła tak szybko.
Zadzwonił dzwonek na przerwę.
sobota, 13 grudnia 2014
piątek, 12 grudnia 2014
V
Ten pokój był jak marzenia wszystkich dziewczyn na całym świecie.
Po prawej stronie stało łóżko z baldachimem, pokryte jedwabistą kołdrą i puchatymi poduszkami. Wszystkie meble pasowały do siebie niczym na sklepowej wystawie. Lampy w ciepłym odcieniu ładnie komponowały się z ciemnymi ścianami.
Największe jednak wrażenie zrobił na mnie sufit. Zrobiłby chyba na każdym, nie było go. A przynajmniej tak się zdawało. Tafla szkła odsłaniała piękne gwieździste niebo. Na komodzie znalazłam pilot umożliwiający zamknięcie dachu na wypadek deszczu lub brzydkiej pogody której nie chciałabym widzieć.
Szybko się rozpakowałam i zgodnie z zaleceniami Stefana wróciłam do salonu. Wujek siedział na kanapie i przerzucał kanały w telewizji.
- Ten pokój jest niesamowity! - powiedziałam uśmiechając się dziękująco w jego kierunku.
- Tak myślałem, że ci się spodoba. Prosiłem żebyś przyszła bo chciałem zapytać czy masz jakieś zastrzeżenia do warunków z jakimi cię zapoznałem? chcesz coś przedyskutować? - zapytał.
Wow. Jeszcze nikt, nigdy nie pytał mnie o zdanie.
- Czy mogłabym sama jeść śniadania? Zazwyczaj wstaje wcześniej i lubię na spokojnie zjeść śniadanie w łóżku zanim zacznę się szykować. - zasugerowałam. I miałam cichą nadzieję, że wujek się zgodzi. Nie mogłabym się chyba przestawić na jedzenie wspólnych śniadań bez możliwości sprawdzania instagrama.
- Oczywiście, że tak. Cieszę się, że masz własne zdanie. - odwrócił się tak jakby miał już zakończyć rozmowę. - A i jeszcze jedno. Ze względu na to, że jutro jest niedziela może chciałabyś pojechać do miasta? Zobaczyłabyś najbliższą okolicę, kupiła sobie zeszyty, coś nowego do szkoły?
- Hmm. Pewnie, super! - naprawdę mi się to podobało. - Tylko będziemy chodzić razem?
Jakoś nie uśmiechało mi się chodzenie ze Stefanem po centrum handlowym. Był miły i wgl ale wolę załatwiać swoje sprawy sama.
- Ależ skąd! Jesteś już dużą dziewczynką. Dasz sobie chyba radę beze mnie? - widocznie go rozbawiłam. Podszedł do lodówki i wyciągnął z niej puszkę zimnego piwa.
- Tak, dam sobie radę. - wycofałam się i poszłam prosto do mojego nowego pokoju.
Myślałam, że ten wyjazd okaże się najgorszym co mnie przytrafiło a jak na razie było całkiem fajnie. Dostałam własny pokój, nareszcie ktoś pyta mnie o zdanie.
Położyłam się spać pełna nadziei, że szykuje się naprawdę udany dzień.
Wstałam bez problemu jak tylko zadzwonił budzik, 8.20. Słońce świeciło delikatnie zza chmur oświetlając całe moje łóżko. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i na palcach weszłam do kuchni. W lodówce było tyle różnych pysznych rzeczy do jedzenie. W domu rodzice kupowali tylko to co niezbędne. Tutaj było wszystko. Cały super market w jednym pomieszczeniu. Zrobiłam tosty, kakao i jogurt truskawkowy. Sprawdziłam instagrama na moim nowym telefonie. Bardzo chciałam też zadzwonić do Davida ale miałam zablokowane wszystkie stare znajomości na facebook'u, a wybrany do niego numer wskazywał na brak połączenia.
Miałam się już zbierać bo słyszałam dźwięki w kuchni ale zatrzymało mnie lustro wiszące w pokoju.
Nie wolno mi było się malować odkąd tata przyłapał mnie na robieniu sobie kresek. Uważał, że jestem na to za młoda.
Pierwszy raz mogłam wyjść z domu w pełnym makijażu i nikt niemiałby do mnie o to pretensji.
W rezultacie jednak pomalowałam tylko rzęsy. Nie chciałam wyglądać jak plastikowa lala.
Po południu jechałam z wujem do centrum miasta. Jak się okazało moja przyszła szkoła mieściła się zaledwie kilka ulic od domu a co najlepsze była zaraz obok dużego budynku zwanego galerią handlową.
Nie powiem sklepy i całe wnętrze galerii było znacznie ładniejsze niż te które odtąd widziałam. W ciągu dwóch godzin zdążyłam zrobić wszelkie zakupy i wydać tylko połowę pieniędzy które dał mi wujek. Byłam koszmarnie głodna więc poszłam do " patio ". Stanowiska z wszelkimi rodzajami restauracji, barów, fastfood'ów i tym podobnych. Byłam w małym barze mlecznym które jak już zdążyłam zauważyć są hitem w Los Angeles. Miła pani kasjerka podała mi bilecik i z nim miałam się udać do automatu z mrożonym jogurtem. Robiło mi się powoli już nie dobrze z głodu i ze zmęczenia kiedy nagle przede mnie wepchał się jakiś chłopak ( była spora kolejka do jogurtów ).
- Czy tobie się przypadkiem coś nie pomyliło? - zapytałam chłopaka kiedy był odwrócony od mnie plecami.
Kiedy się odwrócił zauważyłam że ma ładne, długie, dziewczęce rzęsy podkreślające jego ciemno orzechowe oczy.
- Nie wydaje mi się - odpowiedział i ukazał swoje białe zęby.
Co za cham!
- Wepchałeś się przede mnie do kolejki. Uwierz lub nie ale jakiś czas już tutaj stoję i nie mam ochoty niszczyć sobie nerwów przez twoje szczeniackie zachowanie. - powiedziałam nabierając coraz więcej powietrza do ust. Musiałam się uspokoić przecież nie chciałam by mnie wyrzucono z miejsca publicznego dopiero drugiego dnia mojego pobytu tutaj.
- To tylko jedno miejsce nie zrobi ci różnicy. Panienki takie jak ty pewnie mają dużo czasu wolnego w przeciwieństwie do mnie, więc wybacz ale to chyba ty zachowujesz się dziecinnie urządzając mi taką szopkę. - czuć było narastającą agresję z jego strony.
Nalał sobie bananowo truskawkowego jogurtu i nawet nie zamierzał mnie przeprosić.
- Mówił ci już ktoś, ze jesteś wkurzający? - zapytałam a każde wypowiedziane słowo ociekało irytacją. Nawet nie próbowałam jej ukryć.
- A tobie, że za dużo gadasz? - odburknął.
Już miałam mu coś powiedzieć ale chłopak niknął.
Wróciłam do domu a mój humor widocznie się poprawił. Zjadłam obiad ze Stefanem i poszłam do pokoju. Chciałam powtórzyć sobie wszystkie przedmioty by jutro nie mieć przypału w szkole.
Było już bardzo późno kiedy usłyszałam walnięcie w okno balkonowe. Podskoczyłam wystraszona i natychmiast podbiegłam do okna. Wszystko wydawało się być w porządku, ulica była pusta, lampki w ogrodzie świeciły tak jak wczoraj, a w pobliżu nie było żywej duszy.
" Idź spać, bo zaczynasz wariować " powiedziałam do siebie w duchu. Najwidoczniej się stresowałam nową szkołą, przecież chciałam wypaść jak najlepiej. Trochę zmartwił mnie obowiązek noszenia tandetnego mundurku do szkoły, ale dam radę.
Za niedługo zasnęłam powtarzając w głowie słowa Davida " Możesz pokazać się od jak najlepszej strony. Stać się nową TOBĄ ".
Po prawej stronie stało łóżko z baldachimem, pokryte jedwabistą kołdrą i puchatymi poduszkami. Wszystkie meble pasowały do siebie niczym na sklepowej wystawie. Lampy w ciepłym odcieniu ładnie komponowały się z ciemnymi ścianami.
Największe jednak wrażenie zrobił na mnie sufit. Zrobiłby chyba na każdym, nie było go. A przynajmniej tak się zdawało. Tafla szkła odsłaniała piękne gwieździste niebo. Na komodzie znalazłam pilot umożliwiający zamknięcie dachu na wypadek deszczu lub brzydkiej pogody której nie chciałabym widzieć.
Szybko się rozpakowałam i zgodnie z zaleceniami Stefana wróciłam do salonu. Wujek siedział na kanapie i przerzucał kanały w telewizji.
- Ten pokój jest niesamowity! - powiedziałam uśmiechając się dziękująco w jego kierunku.
- Tak myślałem, że ci się spodoba. Prosiłem żebyś przyszła bo chciałem zapytać czy masz jakieś zastrzeżenia do warunków z jakimi cię zapoznałem? chcesz coś przedyskutować? - zapytał.
Wow. Jeszcze nikt, nigdy nie pytał mnie o zdanie.
- Czy mogłabym sama jeść śniadania? Zazwyczaj wstaje wcześniej i lubię na spokojnie zjeść śniadanie w łóżku zanim zacznę się szykować. - zasugerowałam. I miałam cichą nadzieję, że wujek się zgodzi. Nie mogłabym się chyba przestawić na jedzenie wspólnych śniadań bez możliwości sprawdzania instagrama.
- Oczywiście, że tak. Cieszę się, że masz własne zdanie. - odwrócił się tak jakby miał już zakończyć rozmowę. - A i jeszcze jedno. Ze względu na to, że jutro jest niedziela może chciałabyś pojechać do miasta? Zobaczyłabyś najbliższą okolicę, kupiła sobie zeszyty, coś nowego do szkoły?
- Hmm. Pewnie, super! - naprawdę mi się to podobało. - Tylko będziemy chodzić razem?
Jakoś nie uśmiechało mi się chodzenie ze Stefanem po centrum handlowym. Był miły i wgl ale wolę załatwiać swoje sprawy sama.
- Ależ skąd! Jesteś już dużą dziewczynką. Dasz sobie chyba radę beze mnie? - widocznie go rozbawiłam. Podszedł do lodówki i wyciągnął z niej puszkę zimnego piwa.
- Tak, dam sobie radę. - wycofałam się i poszłam prosto do mojego nowego pokoju.
Myślałam, że ten wyjazd okaże się najgorszym co mnie przytrafiło a jak na razie było całkiem fajnie. Dostałam własny pokój, nareszcie ktoś pyta mnie o zdanie.
Położyłam się spać pełna nadziei, że szykuje się naprawdę udany dzień.
Wstałam bez problemu jak tylko zadzwonił budzik, 8.20. Słońce świeciło delikatnie zza chmur oświetlając całe moje łóżko. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i na palcach weszłam do kuchni. W lodówce było tyle różnych pysznych rzeczy do jedzenie. W domu rodzice kupowali tylko to co niezbędne. Tutaj było wszystko. Cały super market w jednym pomieszczeniu. Zrobiłam tosty, kakao i jogurt truskawkowy. Sprawdziłam instagrama na moim nowym telefonie. Bardzo chciałam też zadzwonić do Davida ale miałam zablokowane wszystkie stare znajomości na facebook'u, a wybrany do niego numer wskazywał na brak połączenia.
Miałam się już zbierać bo słyszałam dźwięki w kuchni ale zatrzymało mnie lustro wiszące w pokoju.
Nie wolno mi było się malować odkąd tata przyłapał mnie na robieniu sobie kresek. Uważał, że jestem na to za młoda.
Pierwszy raz mogłam wyjść z domu w pełnym makijażu i nikt niemiałby do mnie o to pretensji.
W rezultacie jednak pomalowałam tylko rzęsy. Nie chciałam wyglądać jak plastikowa lala.
Po południu jechałam z wujem do centrum miasta. Jak się okazało moja przyszła szkoła mieściła się zaledwie kilka ulic od domu a co najlepsze była zaraz obok dużego budynku zwanego galerią handlową.
Nie powiem sklepy i całe wnętrze galerii było znacznie ładniejsze niż te które odtąd widziałam. W ciągu dwóch godzin zdążyłam zrobić wszelkie zakupy i wydać tylko połowę pieniędzy które dał mi wujek. Byłam koszmarnie głodna więc poszłam do " patio ". Stanowiska z wszelkimi rodzajami restauracji, barów, fastfood'ów i tym podobnych. Byłam w małym barze mlecznym które jak już zdążyłam zauważyć są hitem w Los Angeles. Miła pani kasjerka podała mi bilecik i z nim miałam się udać do automatu z mrożonym jogurtem. Robiło mi się powoli już nie dobrze z głodu i ze zmęczenia kiedy nagle przede mnie wepchał się jakiś chłopak ( była spora kolejka do jogurtów ).
- Czy tobie się przypadkiem coś nie pomyliło? - zapytałam chłopaka kiedy był odwrócony od mnie plecami.
Kiedy się odwrócił zauważyłam że ma ładne, długie, dziewczęce rzęsy podkreślające jego ciemno orzechowe oczy.
- Nie wydaje mi się - odpowiedział i ukazał swoje białe zęby.
Co za cham!
- Wepchałeś się przede mnie do kolejki. Uwierz lub nie ale jakiś czas już tutaj stoję i nie mam ochoty niszczyć sobie nerwów przez twoje szczeniackie zachowanie. - powiedziałam nabierając coraz więcej powietrza do ust. Musiałam się uspokoić przecież nie chciałam by mnie wyrzucono z miejsca publicznego dopiero drugiego dnia mojego pobytu tutaj.
- To tylko jedno miejsce nie zrobi ci różnicy. Panienki takie jak ty pewnie mają dużo czasu wolnego w przeciwieństwie do mnie, więc wybacz ale to chyba ty zachowujesz się dziecinnie urządzając mi taką szopkę. - czuć było narastającą agresję z jego strony.
Nalał sobie bananowo truskawkowego jogurtu i nawet nie zamierzał mnie przeprosić.
- Mówił ci już ktoś, ze jesteś wkurzający? - zapytałam a każde wypowiedziane słowo ociekało irytacją. Nawet nie próbowałam jej ukryć.
- A tobie, że za dużo gadasz? - odburknął.
Już miałam mu coś powiedzieć ale chłopak niknął.
Wróciłam do domu a mój humor widocznie się poprawił. Zjadłam obiad ze Stefanem i poszłam do pokoju. Chciałam powtórzyć sobie wszystkie przedmioty by jutro nie mieć przypału w szkole.
Było już bardzo późno kiedy usłyszałam walnięcie w okno balkonowe. Podskoczyłam wystraszona i natychmiast podbiegłam do okna. Wszystko wydawało się być w porządku, ulica była pusta, lampki w ogrodzie świeciły tak jak wczoraj, a w pobliżu nie było żywej duszy.
" Idź spać, bo zaczynasz wariować " powiedziałam do siebie w duchu. Najwidoczniej się stresowałam nową szkołą, przecież chciałam wypaść jak najlepiej. Trochę zmartwił mnie obowiązek noszenia tandetnego mundurku do szkoły, ale dam radę.
Za niedługo zasnęłam powtarzając w głowie słowa Davida " Możesz pokazać się od jak najlepszej strony. Stać się nową TOBĄ ".
piątek, 5 grudnia 2014
IV
Wreszcie nadeszła moja ostatnia noc w domu. Była smutna ale trzeba było ją jakoś uczcić. Spotykałam się po tajemnie z Davidem w pobliskim parku. Jak zwykle miał na sobie czarne dreso-spodnie i niedbale ułożone hebanowe włosy. Podał mi puszkę piwa i mocno objął mnie ramieniem.
- Słuchaj nie przejmuj się. Sama wiesz że nowa szkoła to nic strasznego, a poza tym na pewno nie zostaniesz u tego wujka na zawsze - powiedział siadając na ławce.
- Wiem ale boję się że będę tam całkiem sama. Rodzice zabrali mi telefon i komputer. Nie chcę być znowu ofiarą losu. - położyłam mu głowę na ramieniu.
David po chwili milczenia uśmiechnął się i dumnie stanął przodem do mnie.
- Młoda ale w cale nie musisz być! Masz się przeprowadzić na drugi koniec kontynentu, nikt cię nie zna! Możesz pokazać się od jak najlepszej strony. Stać się nową TOBĄ! - wykrzyczał i rzucił pustą puszkę do kosza.
- Wszystko super, ale jak niby mam to zrobić? mam koszmarne zaległości w nauce. Nikt nie lubi nieuków.
Nasza rozmowa trwała jeszcze długo. Głównie wspominaliśmy nasze wszystkie wspólne wyjścia i akcje. Nie chciałam go zostawiać ale musiałam. W domu zaczęłam się zastanawiać nad słowami Davida. Może rzeczywiście miał rację, powinnam pokazać się od mojej lepszej strony. Przecież kiedyś byłam lubiana i wszystko szło mi z górki. Zawsze miałam głowę do fizyki nawet teraz kiedy nic się nie uczyłam miałam 4 na koniec półrocza. To był dobry plan. Nikt nie pozna mojej przeszłości, zobaczą idealną dziewczynę, taką jaką zawsze chciałam być.
- Wstawaj. Mamy daleką drogę do przejechania. - do mojego pokoju wparował tata. Nie przytomna sięgnęłam telefon, godzina szósta rano. Kac gigant. Zebrałam się w miarę możliwości szybko, zjadłam płatki i wsiadłam do załadowanego po dach samochodu. Jechaliśmy do wujka
Stefana cały dzień. Czas dłużył się nie miłosiernie a ja nie mogłam posłuchać muzyki z telefonu. Późnym wieczorem, nareszcie się zatrzymaliśmy. Gramolnie wysiadłam z samochodu. Nawet mnie już nie obchodziło że się przeprowadzam do Los Angeles. Po prostu chciałam już wysiąść i zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.
Ku mojemu z dziwieniu dom wuja wyglądał z zewnątrz niczym dom Justina Biebera. Duże, śnieżno białe ściany pięły się wysoko niczym do nieba. Piękny drewniany dach był z brzegu ozdobiony białymi lampkami, wyglądały uroczo. Z boku dostrzegłam wielki ogród i basen. Z domu wyszedł wysoki mężczyzna z ładnie ułożonymi blond włosami i w znoszonym ciemno zielonym swetrze.
- Siema stary - podał dłoń mojemu tacie. "Stary"?
Następnie przywitał się z moją mamą i podszedł do mnie.
- Słyszałem że wyrosła z ciebie niezła udręka - zmiażdżył mnie wzrokiem. - Nie martwcie się, zajmę się ją . - powiedział do rodziców.
Rozmowa wujka z mamą i tatą nie trwała jeszcze długo. Pożegnali mnie całusem w głowę, wręczyli mi walizki i bez słowa odjechali. Niepewnie popatrzyłam na wuja Stefana. Miał kamienną minę i kazał mi wejść do domu.
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom! To nie był dom, to królewski zamek. Od razu rzuciły mi się w oczy szklane podświetlane schody, narożna kanapa na przeciwko której wisiała plazma i kominek ozdobiony kamieniami.
- Uf no i pojechali no nie młoda? Dobra zasady są raczej proste. Jemy wszystkie posiłki razem, twoja średnia na koniec roku ma być wyższa niż 4.0 i jeśli masz z czy kolwiek jakiś problem to wal do mnie, okey? - zamurowało mnie. Teraz jest miły? wtf?
- Taa wszystko jasne... - odpowiedziałam niepewnie.
- Słuchaj, wiem że byłem nie miły na dworze ale musiałem pokazać twoim rodzicom że będziesz tu krótko trzymana. Nie bój się. Nie jestem wcale taki straszny. Chodź pokarzę ci twój pokój. - " Aha czyli próbował mnie już na początku wkręcić... Skubany "
Szłam za wujkiem na lewe skrzydło domu. Na końcu korytarza były wąskie schodki prowadzące do sosnowych drzwi.
- Tu cię zostawiam. Rozpakuj się na spokojnie a potem przyjdź do salonu to coś zjemy. - rzucił Stefan i poszedł.
Otworzyłam drzwi i z lekkim trudem przecisnęłam się w nich razem z moimi wielkimi walizkami.
" O JA PITOLE "
Czy ja śniłam?
- Słuchaj nie przejmuj się. Sama wiesz że nowa szkoła to nic strasznego, a poza tym na pewno nie zostaniesz u tego wujka na zawsze - powiedział siadając na ławce.
- Wiem ale boję się że będę tam całkiem sama. Rodzice zabrali mi telefon i komputer. Nie chcę być znowu ofiarą losu. - położyłam mu głowę na ramieniu.
David po chwili milczenia uśmiechnął się i dumnie stanął przodem do mnie.
- Młoda ale w cale nie musisz być! Masz się przeprowadzić na drugi koniec kontynentu, nikt cię nie zna! Możesz pokazać się od jak najlepszej strony. Stać się nową TOBĄ! - wykrzyczał i rzucił pustą puszkę do kosza.
- Wszystko super, ale jak niby mam to zrobić? mam koszmarne zaległości w nauce. Nikt nie lubi nieuków.
Nasza rozmowa trwała jeszcze długo. Głównie wspominaliśmy nasze wszystkie wspólne wyjścia i akcje. Nie chciałam go zostawiać ale musiałam. W domu zaczęłam się zastanawiać nad słowami Davida. Może rzeczywiście miał rację, powinnam pokazać się od mojej lepszej strony. Przecież kiedyś byłam lubiana i wszystko szło mi z górki. Zawsze miałam głowę do fizyki nawet teraz kiedy nic się nie uczyłam miałam 4 na koniec półrocza. To był dobry plan. Nikt nie pozna mojej przeszłości, zobaczą idealną dziewczynę, taką jaką zawsze chciałam być.
- Wstawaj. Mamy daleką drogę do przejechania. - do mojego pokoju wparował tata. Nie przytomna sięgnęłam telefon, godzina szósta rano. Kac gigant. Zebrałam się w miarę możliwości szybko, zjadłam płatki i wsiadłam do załadowanego po dach samochodu. Jechaliśmy do wujka
Stefana cały dzień. Czas dłużył się nie miłosiernie a ja nie mogłam posłuchać muzyki z telefonu. Późnym wieczorem, nareszcie się zatrzymaliśmy. Gramolnie wysiadłam z samochodu. Nawet mnie już nie obchodziło że się przeprowadzam do Los Angeles. Po prostu chciałam już wysiąść i zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.
Ku mojemu z dziwieniu dom wuja wyglądał z zewnątrz niczym dom Justina Biebera. Duże, śnieżno białe ściany pięły się wysoko niczym do nieba. Piękny drewniany dach był z brzegu ozdobiony białymi lampkami, wyglądały uroczo. Z boku dostrzegłam wielki ogród i basen. Z domu wyszedł wysoki mężczyzna z ładnie ułożonymi blond włosami i w znoszonym ciemno zielonym swetrze.
- Siema stary - podał dłoń mojemu tacie. "Stary"?
Następnie przywitał się z moją mamą i podszedł do mnie.
- Słyszałem że wyrosła z ciebie niezła udręka - zmiażdżył mnie wzrokiem. - Nie martwcie się, zajmę się ją . - powiedział do rodziców.
Rozmowa wujka z mamą i tatą nie trwała jeszcze długo. Pożegnali mnie całusem w głowę, wręczyli mi walizki i bez słowa odjechali. Niepewnie popatrzyłam na wuja Stefana. Miał kamienną minę i kazał mi wejść do domu.
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom! To nie był dom, to królewski zamek. Od razu rzuciły mi się w oczy szklane podświetlane schody, narożna kanapa na przeciwko której wisiała plazma i kominek ozdobiony kamieniami.
- Uf no i pojechali no nie młoda? Dobra zasady są raczej proste. Jemy wszystkie posiłki razem, twoja średnia na koniec roku ma być wyższa niż 4.0 i jeśli masz z czy kolwiek jakiś problem to wal do mnie, okey? - zamurowało mnie. Teraz jest miły? wtf?
- Taa wszystko jasne... - odpowiedziałam niepewnie.
- Słuchaj, wiem że byłem nie miły na dworze ale musiałem pokazać twoim rodzicom że będziesz tu krótko trzymana. Nie bój się. Nie jestem wcale taki straszny. Chodź pokarzę ci twój pokój. - " Aha czyli próbował mnie już na początku wkręcić... Skubany "
Szłam za wujkiem na lewe skrzydło domu. Na końcu korytarza były wąskie schodki prowadzące do sosnowych drzwi.
- Tu cię zostawiam. Rozpakuj się na spokojnie a potem przyjdź do salonu to coś zjemy. - rzucił Stefan i poszedł.
Otworzyłam drzwi i z lekkim trudem przecisnęłam się w nich razem z moimi wielkimi walizkami.
" O JA PITOLE "
Czy ja śniłam?
Subskrybuj:
Posty (Atom)