Przyjemną ciszę w moim pokoju zagłuszył dźwięk budzika. Nie dało rady ukryć była już siódma.
Zwlekłam się z łóżka ostatnimi siłami jakie we mnie pozostały. Ubrałam się i umyłam twarz. Patrząc w lustro zauważyłam jak bardzo mam opuchnięte oczy. Nic dziwnego przecież płakałam.
Nałożyłam jasny korektor, tusz do rzęs i błyszczyk. Nie wiele lepiej ale przynajmniej już nie tragicznie. Noga niezmiernie mnie bolała więc posmarowałam świeże rany kremem i zakleiłam całość plastrem. Teraz byłam gotowa by wyjść.
Ruszyłam do szkoły bez śniadania. Jakoś nie miałam apetytu. Stwierdziłam że jestem głupia, jak mogłam nie spać całą noc tylko i wyłącznie przez jakiegoś debila, dzisiaj normalny dzień w szkole a ja czuję że zamykają mi się oczy.
W słuchawkach leciała rokowa muzyka która co jakiś czas mnie budziła.
Zauważyłam kilka znajomych mi twarzy które także kierowały się do budynku szkoły w LA.
- Hej! - odwróciłam się. Za mną stała Lisa i Nick.
- Hej wam. - odpowiedziałam z trudem otwierając usta.
- Chcieliśmy cię przeprosić za tą akcję wczoraj. Nie wiedzieliśmy, że zna naszą miejscówkę. - powiedział Nick głosem przypominającym zbitego szczeniaka.
Nawet nie byłam na nich zła, to przecież nie była ich wina. Weszliśmy razem do środka, większość klasy już czekała na dzwonek.
Odburknęłabym pewnie na te szepty dotyczące wczorajszego popołudnia ale byłam zbyt zmęczona żeby się nimi przejmować.
Na parapecie siedział Mike ze słuchawkami w uszach. Nawet nie wiedział kiedy przyszłam, może liczył że się wystraszyłam i dzisiaj mnie nie będzie.
To przynajmniej mówiły jego oczy kiedy na lekcji fizyki usłyszał mój głos.
Dzień dłużył się niemiłosiernie. Z każdą godziną myślałam tylko o łóżku i gorącej herbacie które czekały na mnie u wujka.
- panno Honaker! - wyrwałam się z zamyśleń.
- Tak? - wyprostowałam się w ławce oczekując na pytanie.
- Czy opowiesz nam jakimi kierunkami filozoficznymi kierował się Szekspir pisząc " Romeo i Julię ". Możesz zacytować -. - nauczycielka angielskiego, jednego z moich mniej znienawidzonych przedmiotów była straszna. Jej głowa pokrywała się biało czarnymi włosami, które na pewno nie były naturalne, na jej brodzie rosła zauważalna dla mojego oka broda, już nie mówiąc o jej masie.
- Niestety ale nie wiem. - skrzywiła się jeszcze bardziej niż zwykle.
- A to wielka szkoda. Nie omawiałaś tego w dawnej szkole? - chyba musiałam postawić na szczerość, w innym wypadku wkręcę się w niezłe kłamstwo.
- Owszem, omawialiśmy to w Chicago, ale ja osobiście tego nie przeczytałam. - wszystkie głowy patrzyły teraz na mnie z niedowierzaniem. - I to nie dlatego, że byłam chora lecz po prostu nie mam czasu czytać takich bzdur.
- BZDUR?! - krzyknęłam Stelewich, wstając z miejsca. - Jakim prawem wypowiadasz się o tak wybitnym poecie?
- Ona na pewno nie miała tego na myśli... - przerwał jej Nick.
Patrzyłam na niego pół dziękującym spojrzeniem, pół karcącym go za podważanie mojego zdania.
- Próbowała pani kiedyś przeczytać coś innego autora niż tych którzy są w zakresie szkolnictwa? Jest naprawdę wiele książek, tomików poezji które mają więcej do przekazania niż to.- pokazałam na trzymaną przez nią lekturę.
Jej usta zrobiły się wąskie. Podeszła do drzwi, otwierając je na oścież.
- Proszę żebyś opuściła moją klasę Ali. - powiedziała już spokojnym głosem.
Spakowałam rzeczy do torby i zrobiłam co mi kazała. Do dzwonka pozostało dziesięć minut więc odnalazłam następną klasę i pod nią usiadłam.
Niedługo później ludzie zaczęli się schodzić gromiąc mnie złośliwymi uśmieszkami.
Lisa widocznie chciała mi coś powiedzieć ale ubiegł ją Nick.
- Co ty sobie wyobrażasz? Nie możesz od tak kłócić się z nauczycielem! - cały poczerwieniał - Dlaczego nie skorzystałaś z mojej pomocy?
- Bo jej nie chciałam. - odpowiedziałam patrząc na jego piękną twarz. - Przepraszam ale nie mogłam skłamać, powiedziałam to co uważam za słuszne i nikt nie może mnie za to winić.
Nikt mnie nie rozumiał, nawet nowi znajomi. David też mnie nie rozumiał ale umiał słuchać. Zarzuciłam torbę na ramie i zanim ktokolwiek się zorientował wyszłam z budynku szkoły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz