W tym momencie zjawiła się Lisa.
- Sorry, że przerywam wam waszą zapewne ciekawą pogawędkę ale czy mogę ci porwać Ali? - zwróciła się sztucznie do Mika.
- Jasne złotko, już znikam. - powiedział unosząc ręce w geście pokoju. - Pa Ali. - rzucił na odchodnym.
Kiedy zniknął w korytarzu, oczy koleżanki zrobiły się wielkie i wlepiały we mnie poczucie winy.
- No co?! - spytałam.
- Co ty do jasnej cho...., robisz z Mikiem Keendanem? To nie jest dobry chłopak. - mówiła wyraźnie poirytowana.
- Nie mogę się z nim kumplować? Wcale nie jest taki zły, przeprosił mnie za swoje zachowanie a ja nie będę trzymać urazy.
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł ale nie mogę ci tego zabronić. Po prostu chcę dla ciebie tego co najlepsze i się martwię, rozumiesz?
Tak naprawdę nie rozumiałam, wcześniej nikogo nie interesowałam. A teraz nagle wszyscy są tacy mili.
- Rozumiem. - ostatecznie skłamałam, przytulając do siebie Lisę.
Szłyśmy razem do szatni a potem na zewnątrz. Li opowiadała mi o swojej przyjaźni z Nickiem, która twa już siedem lat!
To dużo wyjaśniało, dlaczego tak dużo czasu spędzają razem i dlaczego często ich razem spotykam.
Kiedy miałyśmy się już rozstać złapała mnie za rękę.
- Masz ochotę na babski wieczór? - uśmiechnęła się nieśmiało. - No wiesz, popcorn, lody i głupie filmy romantyczne.
- Z chęcią - zachichotałyśmy i zaczęłyśmy obgadywać wszystkie znane nam męskie tyłki.
Moje pierwsze nocowanie u kumpeli było mega super. Zrozumiałam, że wujek wcale nie był milionerem tylko tutaj wszyscy mieli takie wielkie domy. Choć pokój nadal miałam najlepszy. Ten Lisy nie był brzydki, miała ciemno brązowe ściany, foto tapetę z letnim molo w czerni i bieli, kilka plakatów z jakimś metalowo-rokowym zespołem i płaski żyrandol.
Koło dwudziestej przyjechała jej mama przynosząc nam pizzę do pokoju.
- Masz super mamę - powiedziałam z przekonaniem. - Nie mogę się doczekać poznania twojego taty.
- Niestety nie poznasz. - mina jej zrzedła i przygryzła policzki od środka. - Moi rodzice się rozwiedli dwa lata temu.
Sprawa była zdecydowanie poważna. - Przepraszam, bardzo mi przykro. Masz jakiś kontakt z tatą?
- Nie. - głośno przełknęła ślinę. - Tata trafił w domu swojej dziewczyny ale po miesiącu popełnił samobójstwo wieszając się na prześcieradle.
Okey. Zatkało mnie, kompletnie. Nie wiem jak mam postępować w takiej sytuacji. Zapadła długa niezręczna cisza która nie dawała mi spokoju.
- Wiesz, moi rodzice się mnie pozbyli. Znaczy mama i ojczym bo tata wyjechał do Europy i nawet go za bardzo nie pamiętam. - powiedziałam w końcu.
- Jak to? - Lisa otarła łzę spływającą jej po policzku i odwróciła głowę z powrotem w moim kierunku.
- Wysłali mnie do wujka bo trochę ostatnio nabroiłam. To nie jest tak, że mnie nie kochają tylko jest im lżej beze mnie.
- Co takiego zrobiłaś? Wydajesz się bardzo w porządku.
- Nikomu jeszcze tego nie mówiłam ale moja przeszłość wcale nie jest usłana różami i nie zdziwię się jeśli każesz mi wyjść jak ci o niej opowiem.
- Musimy się tego przekonać. - jej słowa wcale nie dodały mi otuchy ale miała rację. Nie mogłam przewidzieć jej reakcji przed faktem.
- Dawno, dawno temu ale nie aż tak dawno, miałam myśli samobójcze. To było zaraz po rozstaniu się moich rodziców. Jednakże poradziłam sobie z tym a nawet przyzwyczaiłam się do ojczyma, który zrujnował mi rodzinę. Wtedy poznałam chłopaka byliśmy razem i wszystko miło znowu różowy odcień. Pewnego dnia zobaczyłam go z inną dziewczyną, trzymali się za ręce, potem całowali... Załamałam się. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, było mi naprawdę ciężko. Mama przepisała mnie do innej szkoły. Tam poznałam Davida. Dilera narkotyków a także mojego najlepszego przyjaciela. Razem pakowaliśmy się w kłopoty: niszczyliśmy mienie szkoły, upijaliśmy się do nie przytomności. To dawało mi w pewnym rodzaju szczęście. Nie myślałam o rodzicach ani o tamtym dupku. Ale miarka się przebrała i musiałam się tutaj przeprowadzić. Nie chciałam więcej żyć jak menel. Postanowiłam, że tutaj zacznę nowe życie. Dobrej, obowiązkowej dziewczyny.
- Li przyglądałam mi się przez cały czas ale nic nie mówiła.
- Udało ci się. Nigdy bym nie pomyślała, że aż tak byłaś zła. Ale cieszę się, że się zmieniłaś. - uśmiechnęła się i podała mi szklankę z colą. - Nie mam zamiaru cię wyprosić Ali. Jesteś moją najlepszą kumpelą, dawno nie miałam koleżanki. I wcale mnie nie obchodzi twoja dawna historia. Liczysz się ty. Prawdziwa ty.
Lisa była najlepsza. Nigdy nie mogłabym sobie wymarzyć lepszej przyjaciółki. Okazała mi wsparcie i zrozumienie. Cieszyłam się też, że wiedziała o mnie więcej niż pozostali.
Liczę się ja. Ta prawdziwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz