Mike szedł spięty, cały czas zerkał na mnie nerwowo, poprawiał plecak albo mocno przełykał ślinę. Pomyślałam, że najlepszym pomysłem będzie najzwyczajniejsze zignorowanie tego.
W szkole było normalnie. Ten sam budynek, takie same idealne ściany i owalne słupy. W kuchni właśnie panie zaczęły gotować obiad bo w powietrzu unosił się zapach marchewki z groszkiem.
- Nadal chcesz iść razem? - zapytał Mike.
- Tak. - stwierdziłam i uśmiechnęłam się lekko w jego kierunku.
Zostawiliśmy kurtki w szatni i poszliśmy pod klasę gdzie mieliśmy mieć zajęcia techniczne.
Mniej więcej wiedziałam już o co chodziło mojemu koledze.
Wszystkie głowy były zwrócone ku nam. Dziewczyny raziły mnie morderczym spojrzeniem i robiły urażone miny.
Doszliśmy na miejsce gdzie nareszcie było trochę spokojniej. Połowa klasy gdzieś się szwendała a na reszcie nie zrobiliśmy większego wrażenia.
- Więc, chcesz herbatki? - roześmiałam się i pokiwałam głową.
Dostałam pokrywkę od termosu pełną ciepłego płynu, dobrze słodkiego.
- Dziękuję panu bardzo
- Ależ proszę - szturchnął mnie w ramie co sprawiło, że ponownie nabrałam cudownego nastroju.
Staliśmy oparci o parapet i skupieni na wzajemnym tłumaczeniu sobie podstawowych zasad z fizyki na sprawdzian. Głównie to ja jego uczyłam ale i tak powtarzanie mi nie zaszkodzi. Kartkę ukryłam za sobą a on powtarzał, kolejny raz to samo zdanie, kolejny raz błędnie.
- Więc co to jest prawo Ohma?
- To... prawo fizyki głoszące proporcjonalność natężenia prądu płynącego przez przewodnik do napięcia panującego między końcami przewodnika. - wydusił po chwili i zamknął oczy czekając na moja reakcję.
Rzuciłam mu się szczęśliwa na szyję, powiedział prawidłowo.
- Widzisz umiesz! - odsunęłam się i patrzyłam jak jest z siebie zadowolony.
O dziwo dalej trzymałam swoją rękę na jego ramieniu, otaczając szyję.
- Hej! - dobiegł do nas krzyk Nicka.
- Cześć - powiedziałam.
- Co ty robisz do cholery? - to jednak nie było do mnie. To było do Mika.
- O co ci chodzi?
Popchnął go aż odskoczyłam w bok z piskiem a on wylądował plecami do ściany. Nikt już nie miał zadowolonej miny.
- O co ci chodzi!? - uderzył ręką obok twarzy Mika. - Nie zbliżaj się do niej. Mało masz dziewczyn w tej szkole?
Ten jednak tylko prychnął z pogardą.
- Nie udawaj teraz głupiego Mike, nie pozwolę ci zrobić z niej twoją kolejną zabawkę.
- A co zakażesz mi? - pokazał zęby i uniósł brwi.
Ominął go i podszedł do mnie obejmując mnie zawadiacko ramieniem. Nick rzucił się na niego z pięściami i przywalił mu prosto w twarz. Tym o to sposobem po kilku minutach obaj leżeli na ziemi szarpiąc się i kopiąc.
Tak samo szybko też zjawiła się nauczycielka i wyprosiła ich do dyrektorki.
- Boże o co poszło? - odezwała się Lisa która właśnie przyszła do szkoły i minęła ich na korytarzu.
Przewróciłam oczami i pociągnęłam ją w stronę sali lekcyjnej. Opowiedziałam jej dokładnie całą sytuację nie omijając faktu, że sama prawie zmusiłam Mika do pójścia ze mną choć przewidział co może się stać.
- Nie mogę sobie tego wyobrazić, co wstąpiło w Nicka? Mógł się chociaż zapytać czy tobie to odpowiada... - powiedziała cicho gdy pani pisała pracę domową na tablicy. - Wiem ja...
Nie zdążyła dokończyć.
- O chłopcy, miło mi was widzieć. Siadajcie - weszli dwaj rozbujkowicze. Jeden miał śliwkę na policzku a drugi zdartą skórę z brody. Mierzyli w siebie morderczymi spojrzeniami.
Usiedli szybko w ostatnich ławkach.
Zadzwonił dzwonek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz